poniedziałek, 30 listopada 2015

Od Nevary- CD. Guédé

Mafik pędził ulicami za dziwacznym koniem. Mafik straszył dzieci, to coś przed nimi mogłoby przestraszyć smoka. Nevara nie mogła przestać myśleć o kartach szarlatanki. Próbowała odłożyć to na później, umieścić na półce z napisem ,,na wolną chwilę". Zwykle jej się to udawało.
~ A widzisz? I po co ci to było?- spytał nieco rozdrażniony głos.
~ Dla zaspokojenia ciekawości.
~ Żałujesz tego chociaż?- cała ta rozmowa była najpewniej dziełem podświadomości Drewnianej, ale ona nie była w stanie zapanować nad głosem. A głos chciał by przyznała mu rację.
~ Ani trochę.
Głos zamilkł wyraźnie niezadowolony z odpowiedzi. Druidka odetchnęła z ulgą. Znów miała zacząć myśleć o kartach gdy jej uwagę przykuło coś innego. Spore zbiegowisko ludzi w porcie. Jadąca przed nią kobieta zeskoczyła z konia, a raczej tego co z niego zostało. Nevara opuściła pokład nim jeszcze potwór zdążył się zatrzymać. Obie stanęły z boku rozglądając się w poszukiwaniu źródła krzyków. Z okrzyków zgromadzonych niewiele dało się zrozumieć. Większość mężczyzn siarczyście klęła i obrzucała wyzwiskami bliżej nie określoną grupę osób. Tymczasem kilka kobiet zalewało się łzami klęcząc na skraju chodnika. Ktoś musiał podtrzymać młodą dziewczynę by nie wpadła do wody. Wokół zbierało się coraz więcej ludzi. Kilka osób zaczęło krzyczeć, że trzeba znaleźć strażników portu.
Nevara poczuła lekkie szturchnięcie w prawe ramię. Szarlatanka wskazała jej palcem w miarę dokładny kierunek. Nic dziwnego, że nic nie mogła zauważyć. Było ciemno, a dwa okręty znajdowały się w pewnej odległości od brzegu. Jednak na tyle blisko by osoba ze wzrokiem nieco lepszym niż przeciętny dostrzegła opadające do wody kształty.
- Piraci?- Iskierka uniosła wyżej brew- Podejrzanie blisko brze...
Wtem maszt jednego z statków złamał się w połowie. W tym samym czasie gwar wokół nieco ucichł. Podejrzewała, że to ludzie zamarli w przerażeniu, ale jeśli nawet, to nie tylko dlatego. Z portu wypłynął trzeci okręt, a na brzegu zaczęli gromadzić się zbrojni.
Piracki statek zwrócił skierował się na zachód, ku otwartemu morzu. Po jakiejś minucie zniknął Nevarze z oczu.
~ Piraci... Podłe, parszywe...
~ Daj spokój- przerwała głosowi Drzewko- Nic nam do tego.
Chwila... Czy ona właśnie potraktowała ów głos jak osobę? Nie... To niemożliwe. To tylko jej wyobraźnia....
~ Pozwolisz by takie szumowiny panoszyły się po świecie? 
~ Tak. Nie wchodzą mi w drogę, więc nie są moimi wrogami. 
~ Jeszcze cobaczysz...
Nevara skrzywiła się. Przywykła już do myśli, że ma nierówno pod sufitem, ale bynajmniej tego nie zaakceptowała. Musi być przecież jakiś sposób żeby w końcu się tego pozbyć!

Dzięki ogólnemu zamieszaniu Żmija bez problemu wyślizgnęła się z miasta. Dosiadła Mafika i ruszyła na północ, wzdłuż brzegu morza. Nie ma sensu dalej siedzieć w miejscu. Trzeba wziąć się w garść i zarobić na byt. Zatrzymała się w pierwszym większym lesie na jaki się natknęła. Nie chciała się tu rozbijać do puki nie znajdzie zwierzyny więc nie bawiąc się w rozkładanie namiotu, czy chociaż mocowanie hamaka wspięła się na średniej wielkości drzewo z którego dobrze widziała niewielką zatoczkę. Kamienisty brzeg schodził stromo do morza ze wszystkich trzech stron. Zmarszczyła brwi. Nie zdziwiłabym się gdyby okazał się to mini porcik dla piratów. 
Nie miała jednak ochoty na martwienie się czymkolwiek. Ułożyła się w miarę wygodnie i pozwoliła by otuliła ją kora i liście.

 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz