sobota, 26 grudnia 2015

Od Nevary- CD Shay'a

Nevara skrzywiła się i spojrzała na pirata z taką odrazą jakby był oblepiony gnojem, albo czymś jeszcze gorszym. Nie znała go, ale po pierwszej minucie znajomości zaklasyfikowała go do kategorii ,,Cwaniaczek", tak jak i połowę znanych jej mężczyzn. Nie widziała sensu w odpowiadaniu na pytanie nieznajomego, gdyż nie sądziła by miała wątpliwą przyjemność go jeszcze kiedyś spotkać (zupełnie jakby widok kogokolwiek ją cieszył). Nie oszukujmy się, Drewniana nie przepada za ludźmi (chyba od dawna nie widziała lustra). Ale z drugiej strony... Co jej szkodzi? Nie jest przecież jakąś poszukiwaną bandytką.
~ Nic mu nie mów.
A niby dlaczego? 
~ Lepiej takim nie ufać.
A kto tu mówi o zaufaniu? Przedstawić się chyba mogę.
- Nevara Takriti- powiedziała kończąc tym dyskusję z samą sobą- A ten tu- wskazała na potwora- to Mafik.
Shay uśmiechnął się szeroko, zwrócił ku zwierzęciu i skłonił przed nim wpół.
- Miło mi cię poznać szanowny Mafiku.
Potwór, o ile to możliwe, lekko się zmieszał. Ktoś obcy, kogo jeszcze chwilę temu chciał rozszarpać na strzępy wymówił jego imię. Nie rozumiał co ten typ od niego chce i jak powinien się zachować. Wychylił się więc zza Kidmana rzucając błagalne spojrzenie Iskierce, jakby liczył, że powie mu co ma robić. Ta tylko lekko się uśmiechnęła, jeżeli do czegokolwiek, lub kogokolwiek, miała słabość, to właśnie do tego potworka.
- No-zaczął pirat odwracając się do Mafika tyłem- Masz bardzo ładną korę. Długo zapuszczałaś?
Nevara wytrzeszczyła na niego oczy. W jego pytaniu nie byłoby nic dziwnego, ani niestosownego, gdyby nie całą ta sytuacja. Dziewczyna właśnie uświadomiła sobie, że wyjąwszy krótką rozmowę z tamtą szarlatanką i krótkie dyskusje z klientami, praktycznie nie rozmawia z ludźmi. Jedyne pytania na jakie zwykła odpowiadać to cena skóry i czy nie można by jej nieco obniżyć. A tu, zupełnie obcy facet komplementuje wytwór jej naskórka i pyta czy długo go zapuszczała.
- Emmm...Eeeee...- Nevara ze zgrozą uświadomiła sobie, że biega oczami po przestrzeni i wypuszcza z siebie bezsensowne głoski- No... Niezbyt. Parę sekund?
Shay wyraźnie usiłował się nie roześmiać. Wyraz jej twarzy musiał być doprawdy idiotyczny. A jako, że Nevara nie lubi wyglądać idiotycznie momentalnie się wyprostowała i przywołała na twarz kamienną maskę, co zapewne też wyglądało nieco zabawnie.
- Interesujące.- kontynuował pirat- Wiesz, pomyślałem sobie, że może wybrałbym się do miasta...-powiedział robiąc kilka ostrożnych kroków i schodząc z linii ognia. Potem znacznie się rozluźnił i zaczął, powolny, swobodny spacer- A ty mogłabyś mi potowarzyszyć. Rozejrzelibyśmy się, pogadali...Wytłumaczyłabyś mi o co chodzi z ta korą...
Choć powiedział to dość lekko, Iskierka odniosła wrażenie, że to kora jest tu najważniejsza. W sumie to... Chwila! Moment! Co to w ogóle za pomysł?! Iść z jakimś obcym facetem do miasta? Od tak? Chociaż przed chwilą omal nie nadziało się go na włócznię? Ale z drugiej strony... Obskakiwanie ludzi tylko dlatego, że nie chce się ich gdzieś widzieć jest raczej mało... uprzejme, stosowne? Tak, to chyba dobre słowo. Więc w pewnym sensie, jest mu to chyba winna...
~ Co ty robisz?! Czyś ty na mózg upadła?!
Skoro słyszę głosy, to pewnie tak.
~ To nie jest śmieszne. To pirat! Złodziej! Najpewniej też morderca.
Jakbym ja święta była... 
~ Ty to przynajmniej robiłaś dla jakiegoś celu, dla własnego dobra.
Drewniana skrzywiła się.
A jak myślisz, po co bandyci, piraci i zwykli ulicznicy kradną lub zabijają? Dla czyjego dobra?
~ To nie to samo...
Mi tam wszystko jedno. Morderstwo to morderstwo, jakie by nie było. 
Głos ucichł, a Nevara uświadomiła sobie, że stoi z rozgniewanym grymasem na twarzy, a Shay się na nią gapi i pewniej zastanawia się, czy to pytanie jej nie obraziło. Cała ta sytuacja prezentowała się kiepsko, upokarzająco i głupio. Nie żeby Drewnianej zależało na sympatii ledwo co poznanego przestępcy, ale nie podobało jej się takie ośmieszanie.
- Czemu nie- wzruszyła ramionami- Daj mi tylko chwilkę, dobrze?
~ Co ty robisz...
Zamknij się.
- Dobrze- powiedział pirat unosząc do góry brew.
Iskierka podeszła do drzewa na którym spała. Kiedy wstała rozejrzała się trochę po lesie w poszukiwaniu jakichś owoców. Znalazła całkiem sporo. Niektóre były w prawdzie trochę niedojrzałe, ale co to za problem dla druida? Minęła stosik niewielkich owoców i podeszła do nieco oddalonej płaczącej wierzby. Jakoś jej tu nie pasowała, ale już nie kłóćmy się z naturą o wystrój świata. Nevara wyciągnęła dłonie przed siebie. Niektóre pędy zaczęły się ze sobą splatać, co chwila dziewczyna odcinała jeden czy dwa, które zastępowały następne. W końcu nad jej głową zawisł trochę pokraczny kosz. Był krzywy, a kilka pędów zupełnie się rozpadło, ale cała konstrukcja trzymała się całkiem nieźle. Odcięła kosz i podeszła do dębu. Kidman oparł się o pień i patrzył jak nakłada owoce do kosza.
- Fajna sztuczka.- powiedział.
Nevara przyjrzała się krytycznie swojemu dziełu.
- Dzięki.
Wstała, umieściła sobie kosz w zgięciu łokcia i pomyślała, że gdyby nie kora wyglądałaby jak jakaś wiejska dziewucha wracająca z ogródka. Wyszli z lasu.
- To... będziemy iść pieszo?- spytała.
Pirat podrapał się po szczęce.
- Na to wygląda.- stwierdził, ale po chwili coś mu przyszło do głowy- A gdyby tak...
Wzrok Shay'a powędrował ku Mafikowi. Wzrok Mafika ku Shay'owi. Pierwszy się uśmiechał, drugi  już cicho powarkiwał. Pomysł był nie najgorszy. Gorzej, że ostatnio już wystarczająco zestresowała potworka i wolałaby go bardziej nie denerwować. A tak na zdrowy rozum, dlaczego w ogóle rozmawia z tym piratem? Powinna siedzieć cicho. Ale, w sumie dlaczego? Jakby nie patrzeć to właśnie mowa odróżnia ludzi od zwierząt. No chyba, że zakwalifikować Nevarę do roślin.
Wzdrygnęła się na myśl o ojcu, który, jak na jej gust, trochę się zagalopował zrastając się z drzewem i przechodząc na fotosyntezę.
~ Skoro już musisz iść, to pieszo.
Zdajesz sobie sprawę z tego, że i ja jestem człowiekiem?
~ A co to ma do rzeczy?
To, że może mi się nie chcieć.
~ A, to coś nowego.
I ja bywam leniwa.
Przez chwile głos milczał.
~ I tak się nie zmieścicie.
 Nevara z przykrością uświadomiła sobie, że głos ma rację. Potwór miał dość krótki grzbiet. Prędzej czy później ktoś by zleciał.
 - Nie zmieścimy się.
Pirat wzruszył ramionami.
- W takim razie się przejdziemy.
Jak to na prawdziwego gentlemana przystało, chciał ja wziąć pod rękę, ale zgrabnie mu się wywinęła. Może by jej to nie przeszkadzało, gdyby znała go trochę dłużej. Albo gdyby była obyta z jakimikolwiek normalnymi manierami.
Mijając jeszcze bardziej zdenerwowanego Mafika, doszła do wniosku, że nie wiedzieć czemu nie jest tak podejrzliwa jak zwykle. Może to po prostu dlatego, że trudno być szczególnie podejrzliwym gdy wie się już, że rozmówca jest kimś mało uczciwym? Nie ma co snuć domysłów. Od dzisiaj zadaje się z piratem, wie kim jest, nie ma go o co podejrzewać. Ten tu nie ma też chyba żadnych powodów by jej zaszkodzić. A w razie czego, ma przecież Mafika, którego... pewnie zostawi poza miastem. A może to on jakoś na nią wpływa? Może ma jakieś moce umożliwiające wpływ na umysły? Kobieto, opamiętaj się!
 Nevara energicznie potrząsnęła głową. Dosyć. Uspokój się, spróbuj się nie zachowywać jak wariatka, którą jesteś. 

- Czyli, tak pokrótce, kora wyrasta gdy tego chcesz i znika kiedy...
- Wtedy gdy jej tam nie chcę. I na tej zasadzie chęci- niechęci to wszystko z grubsza polega.
Pirat zamyślił się na chwilę.
- Chyba rozumiem.
W drodze próbowali się jakoś ze sobą porozumieć. A raczej Kidman próbował, a Nevara wszystko spieprzyła. Ostatecznie niemal cała droga zeszła im na omawianiu kwestii kory, która nie była zbyt rozbudowana, ale była. Obecnie znajdowali się na targu gdzie Iskierka usiłowała sprzedać owoce, a Shay zapoznawał się z towarem i jego cenami. Ostatecznie jej udało się sprzedać wszystko i wcisnąć pierwszemu lepszemu przechodniowi kosz, a jemu znaleźć to czego szukał, czegokolwiek szukał.
Uwadze Drewnianej nie umknął jednak pewien mało istotny fakt. Niektóre kobiety i dziewczęta wykazywały spore zainteresowanie Shay'em. Niektóre nawet celowo go potrącały lub przechodziły bardzo blisko by powdychać jego zapach. Nawet ją to bawiło. Owszem zauważyła, że wokół pirata unosi się specyficzny, może nawet ładny zapach, ale nie przykładała do tego zbytniej wagi. Taka właściwość pewnie robiła na zwykłych kobietach spore wrażenie, ale dla dosiadającej potwora, koroskórej druidki była to po prostu jakaś nowość. Nowe, mało ekscytujące doświadczenie.
Choć nie zarobiła wiele, to nawet jej się podobało. Wreszcie miała jakieś ludzkie towarzystwo. Po raz pierwszy odkąd... Nie myśl o tym! 
Dziewczyna boleśnie ugryzła się w wargę.
- To chyba będziemy już wracać- powiedział Kidman gdy wrócił od stoiska z bronią białą. Potem zauważył, że Nevara uparcie usiłuje rozwalić sobie usta i uniósł brwi do góry- Śmiem zauważyć, że masz krew... o tutaj- wskazał na własną dolną wargę i zaczekał aż do Nevary dotrze, że mówi do niej.
- A, no tak...
Drzewko z niesmakiem otarła usta.
- Masz jakiś problem?
Już miała odpowiedzieć, że nie, że wszystko w porządku i to przypadkiem ugryzła własną twarz. Wyobraziła sobie jednak jak by to wyglądało i powstrzymała się.
- Nie... Wyobraziłam sobie tylko co może zrobić Mafik gdy zacznie się martwić.
Pirat zmarszczył brwi. Chyba nie wierzył, by martwiła się o potwora do tego stopnia by rozkrwawić sobie wargę.
- No dobra.-powiedział w końcu- W takim razie nie pozwólmy mu się martwić. Wstąpię jeszcze tylko w jedno miejsce. Zgoda?
- Zgoda.
Idąc obok Shay'a dostrzegła coś. A mianowicie jak wyglądają w porównaniu do siebie ich ubrania. Jego stój wyglądał czysto, schludnie, elegancko, ogólnie nienagannie, podczas gdy ona spacerowała boso w poszarpanej sukience. Skrzywiła się. Ktoś mógłby ją wziąć za jego służącą, niewolnicę czy coś koło tego. Nie chcąc się jeszcze bardziej pogrążać postanowiła przerwać ciszę.
- O co wczoraj usiłowaliście się pozabijać?

Shay?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz