Zbiegłam z gospody. Tamto towarzystwo zaczynało coraz dziwniej na mnie
patrzeć. Wolałam nie robić sobie kłopotów, przynajmniej na razie. Gdy
byłam już na obrzeżu miasteczka, zagwizdałam, wzywając do siebie
Reaver'a. Po kilku minutach stał przede mną sporych rozmiarów wilk.
Pogładziłam go po pysku, po czym pocałowałam lekko jego czoło. Szybko
wsiadłam na jego grzbiet, wydając polecenie "Leć do lasu". Takowy był
około kilometra od miejsca mojego pobytu.
Gdy upłynął pewien odstęp czasu, byliśmy już w środku lasu. Nadal
zagadką dla mnie pozostaje, jak wylądował pośród tych drzew. Myślałam o
tym, aby podróżować dalej wzdłuż rzeki, oczywiście w miarę możliwości
omijając miasta. Nie minęło wcale dużo, a ja już tęskniłam za moją
"rodziną". Mowa rzecz jasna o wszystkich ze statku pirackiego. Usiadłam
pod drzewem, opierając się o nie, zaś obok mnie ułożył się dużych
rozmiarów basior. Położył swoją głowę na moich nogach, ziewnął. To był
długi dzień. Otworzyłam torbę, wyciągając z niej trochę suszonego mięsa i
dałam go Reaver'owi. Sama za to wyciągnęłam z tej torebki zioła.
Eliminowały one głód. Zaczęłam rzuć roślinę, a wszelkie oznaki chęci
jedzenia zaczęły znikać. Na mojej głowie wylądował jeden z kruków, a na
grzbiecie wilka wylądowali Red i Green. To oznaczało, że na czubku mojej
głowy siedział Yellow. Skrzeczał radośnie, przy okazji denerwując
połowę lasu. Złapałam go za dziób, uciszając go. Jeszcze ściągnie na nas
jakiegoś potwora, a tego bym nie chciała. Powoli moje oczy same zaczęły
się zamykać. Nim się obejrzałam, usnęłam.
***
Nie wiem, jak późno było, gdy zasnęłam, ale kiedy wstałam, było już koło
południa. Mogłam wziąć pod uwagę również fakt, że przez drzewa świt nie
mógł mnie obudzić. Rozciągnęłam się leniwie. To był naprawdę dobry sen.
Zaburczało mi w żołądku. Zioła przestały działać, a zapasy już mi się
skończyły. Trzeba byłoby zapolować, ale jak to zrobić z żołądkiem, który
ma zamiar to utrudniać?
***
Jako że opisy polowania są nudne to pominę je. No może poza faktem, iż w
pewnym momencie, próbując skoczyć na moją ofiarę, zaczepiłam rogami o
gałęzie i wisiałam tam, dopóki Reaver mnie nie ściągnął. W każdym razie,
po wielu godzinach nieudanych prób zdobycia pożywienia, w końcu udało
mi się złapać tłustego jelenia. Z pomocą wilka, ale ten fakt pominę.
Ups, przecież już o tym powiedziałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz