poniedziałek, 18 stycznia 2016

Od Ri

Zbiegłam z gospody. Tamto towarzystwo zaczynało coraz dziwniej na mnie patrzeć. Wolałam nie robić sobie kłopotów, przynajmniej na razie. Gdy byłam już na obrzeżu miasteczka, zagwizdałam, wzywając do siebie Reaver'a. Po kilku minutach stał przede mną sporych rozmiarów wilk. Pogładziłam go po pysku, po czym pocałowałam lekko jego czoło. Szybko wsiadłam na jego grzbiet, wydając polecenie "Leć do lasu". Takowy był około kilometra od miejsca mojego pobytu.
Gdy upłynął pewien odstęp czasu, byliśmy już w środku lasu. Nadal zagadką dla mnie pozostaje, jak wylądował pośród tych drzew. Myślałam o tym, aby podróżować dalej wzdłuż rzeki, oczywiście w miarę możliwości omijając miasta. Nie minęło wcale dużo, a ja już tęskniłam za moją "rodziną". Mowa rzecz jasna o wszystkich ze statku pirackiego. Usiadłam pod drzewem, opierając się o nie, zaś obok mnie ułożył się dużych rozmiarów basior. Położył swoją głowę na moich nogach, ziewnął. To był długi dzień. Otworzyłam torbę, wyciągając z niej trochę suszonego mięsa i dałam go Reaver'owi. Sama za to wyciągnęłam z tej torebki zioła. Eliminowały one głód. Zaczęłam rzuć roślinę, a wszelkie oznaki chęci jedzenia zaczęły znikać. Na mojej głowie wylądował jeden z kruków, a na grzbiecie wilka wylądowali Red i Green. To oznaczało, że na czubku mojej głowy siedział Yellow. Skrzeczał radośnie, przy okazji denerwując połowę lasu. Złapałam go za dziób, uciszając go. Jeszcze ściągnie na nas jakiegoś potwora, a tego bym nie chciała. Powoli moje oczy same zaczęły się zamykać. Nim się obejrzałam, usnęłam.
***
Nie wiem, jak późno było, gdy zasnęłam, ale kiedy wstałam, było już koło południa. Mogłam wziąć pod uwagę również fakt, że przez drzewa świt nie mógł mnie obudzić. Rozciągnęłam się leniwie. To był naprawdę dobry sen. Zaburczało mi w żołądku. Zioła przestały działać, a zapasy już mi się skończyły. Trzeba byłoby zapolować, ale jak to zrobić z żołądkiem, który ma zamiar to utrudniać?
***
Jako że opisy polowania są nudne to pominę je. No może poza faktem, iż w pewnym momencie, próbując skoczyć na moją ofiarę, zaczepiłam rogami o gałęzie i wisiałam tam, dopóki Reaver mnie nie ściągnął. W każdym razie, po wielu godzinach nieudanych prób zdobycia pożywienia, w końcu udało mi się złapać tłustego jelenia. Z pomocą wilka, ale ten fakt pominę. Ups, przecież już o tym powiedziałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz